Rozdział dedykowany Mellon Mell, I obserwatorowi tego bloga :)
Od ostatnich wydarzeń minął prawie miesiąc. Z Jai'em uzgodniliśmy, że będziemy przyjaciółmi. Co do Luke'a i jego humorków... Może po prostu powiem, że wszystko jest w jak najlepszym porządku. Zaprzyjaźniliśmy się. Poznałam nawet ich znajomych.
- Mała! Telefon!- z kuchni dobiegł do mnie głos mojego brata. Zerwałam się z kanapy i pobiegłam do wcześniej wymienionego pomieszczenia.
- Kto? - zapytałam prawie bezgłośnie obierając komórkę z rąk blondyna. Ten mi nie odpowiedział.
- Halo? - zadałam pytanie.
- Kopyta ci walą - po drugiej stronie usłyszałam głos który znałam aż za dobrze.
- Vicky! - krzyknęłam entuzjastycznie. W końcu od mojego wyjazdu gadałyśmy zaledwie dwa razy.
- No Green, jak tam się trzymasz? Poznałaś kogoś od ostatniej naszej rozmowy? - cała Vicktoria Lambert. Zada tyle pytań, że nie wiesz za które wziąć się najpierw.
- Wszystko jest dobrze, a nawet lepiej. Poznałam takich dwóch chłopaków. No wiesz. Przyjaciele chłopaków. A ty jak?
- Wiesz co? Chodź na Skype pogadać. Oddaj bratu telefon.
- Ok, to zaraz się zdzwonimy - powiedziałam, a po chwili byłam już w połowie drogi do pokoju.
Usiadłam na łóżku i włączyłam laptopa. Chwilę później rozmawiałam już z Vicky.
- Dziewczyno! Tylko po to chcesz do mnie przylecieć?
- Rose, to są twoje osiemnaste! Muszę tam być!
- Spokojnie, masz jeszcze duuuużo czasu.
- No niby tak, ale już wolę to z tobą uzgodnić - naszą rozmowę o moich urodzinach przerwał mój telefon. Spojrzałam na ekran i mimowolnie się uśmiechnęłam.
Od: Brooksy
Hej, jedziemy do wesołego miasteczka.
Jedziesz z nami?
Natychmiast odpisałam.
Do: Brooksy
Jasne, zaraz będę pod Waszym domem.
Na odpowiedź ze strony starszego z bliźniaków nie musiałam czekać.
Od: Brooksy
Okey :) Czekamy.
- Przepraszam, ale nadal masz ze mną połączenie.
- Sorki, muszę kończyć. Jadę z chłopakami do wesołego miasteczka.
- Uuuu, a może spotkasz wreście Janoskians! - powiedziała jakże entuzjastycznie moja przyjaciółka.
- Kogo???
- Zdjęcie wyślę ci potem. A teraz leć. Miłej zabawy.
- Dzięki.
- Cześć -powiedziałam podbiegając do grupki ludzi. Oprócz chłopaków były tam jeszcze dwie inne dziewczyny.
- Rose, to jest Sarah Ellen, moja dziewczyna, a to jest Ariana Grande, dziewczyna Jai'a - powiedział na jednym wdechu James. Obie wyciągnęły do mnie ręce, które po kolei uścisnęłam.
- Dobra ludzie, ruszać się!- z auta wydobył się krzyk Beau. Pewnie się zastanawiacie jak wsiedliśmy? Samochód był siedmioosobowy. Wszyscy wsiedli, a ja stanęłam przed nim.
- Pytanko, gdzie mam usiąść?
- Chodź, usiądziesz mi na kolanach -powiedział Luke. Ale wesołe! Jakby Jai nie mógł Ariany wziąć na swoje kolana. No ale cóż.
- Dobra - mruknęłam, po czym zajęłam wyznaczone dla mnie miejsce.
- Wygodnie?- zapytał mi się Brooks.
- Jak nigdy - oparłam głowę o szybę. Po pewnym czasie poczułam ręce na mojej talii.
- Lukeey, zabierz ręce - powiedziałam nadal patrząc w widoki za szybę. Chłopak nie dawał za wygraną. Jego ręce oplotły mnie w pasie.
- Eeee... Weźmiesz wreście te ręce?
- Chyba zapomniałaś, że nie masz pasów. A jak Bobo prowadzi to wszystko jest możliwe - po tych słowach wszyscy zaczęli śmiać, no oprócz naszego kierowcy.
- Tak, Brooksy... Bo jak ty prowadzisz to z tyłu na pewno można robić imprezy- odpowiedział starszy z braci.
- A żebyś wiedział.
- Tak, tak... Jasne - mruknął Jai.
-To gdzie idziemy najpierw? - zapytał Skip. No tak. W sumie to on wymyślił ten wypad.
- A może na rollercoaster? - zaproponowała Sarah.
- Jasne! - wszyscy krzyknęliśmy. Ariana z Jai'em poszli kupić bilety, a całą grupą usiedliśmy na dwóch sąsiadujących ze sobą ławkach. Po chwili para przyszła z biletami. Każdy po kolei dawał kawałki papieru jakiemuś gościowi i wsiedliśmy do kolejki. Miejsce koło mnie zajął Daniel.
Po skończonej jeździe Beau pobiegł do łazienki, bo pod koniec zaczął krzyczeć, że już dłużej nie wytrzyma.
Wypróbowaliśmy wszystkie atrakcje, a następnie ruszyliśmy wszyscy na parking i zaczęliśmy pakować się do auta.
Luke's POV
Wsiedliśmy do auta. Rose znów musiała siedzieć na moich kolanach. Widać było, że była zmęczona. W sumie nie dziwie jej się. Sam jakbym mógł to bym poszedł spać.
Po pewnym czasie poczułem jak się do mnie przytula. Spojrzałem na nią. Miała zamknięte oczy, z tego wywnioskowałem, że zasnęła.
- Uuuuu, Lukeey ma dziewczynę! - zza moich pleców wydobył się krzyk Skipa.
- Zamknij się, okey? Nie widzisz, że śpi?- krzyknąłem szeptem, o ile tak można zrobić.
- No dobra, dobra. Żeby ci tylko żyłka na czole nie wystrzeliła - wszyscy zaczęli chichotać jakby na kabarecie byli. Już więcej się nie odzywałem tylko czekałem, aż dojedziemy.
Będąc na miejscu wysiadłem ostatni, bo musiałem zanieść Rosalie do jej domu. Idąc zaczęła coś majaczyć. Zignorowałem to i zaszedłem pod drzwi frontowe. Głową nacisnąłem na dzwonek, po niecałej minucie w drzwiach stanęła jej siostra, Monica.
- Cześć Monica, przyniosłem śpiocha.
- Witaj Luke, jakbyś mógł to zanieś ją do jej pokoju. Alexa nie ma, jest w pracy, a ja jej przecież nie zaniosę.
- Jasne, nie ma sprawy.
- Dzięki.
Wszedłem do jej pokoju i ułożyłem ją na łóżku. Pocałowałem ją w policzek i wyskoczyłem przez okno, a następnie poszedłem do siebie.
Rosalie's POV
Obudziłam się w swoim pokoju. Trochę mnie to zdziwiło, bo nawet nie kojarzę bym przyszła do domu po wczoraj. Dobra, nie ważne...
Wstałam z łóżka. Weszłam do łazienki i spojrzałam w lustro. Wygniecione ubrania i potargane włosy. W takiej odsłonie mogłabym spokojnie straszyć na Halloween. Zdjęłam ciuchy, rozpuściłam włosy i wskoczyłam pod prysznic.
Owinięta ręcznikiem wyszłam z łazienki i skierowałam się do swojego pokoju. Otworzyłam okno i podeszłam do szafy z której wybrałam ubrania. Wyjęłam jeszcze czystą bieliznę. Odwróciłam się w kierunku łóżka i się przeraziłam.
- Co ty tutaj robisz?! - krzyknęłam.
- Też miło cię widzieć - mruknął. Zupełnie nie zważając na moje poprzednie pytanie kontynuował - poprzedzając twoje pytanie. Wszedłem przez okno.
- Luke... Po co przyszedłeś? - zapytałam zakładając ręce na piersi.
- Może dasz się wyciągnąć na spacer?
- Dobra, ale później. Teraz mam zamiar się ubrać.
- Mi to nie przeszkadza - wygodniej rozłożył się na moim łóżku. Nie odzywając się wyszłam z pomieszczenia i wróciłam do łazienki.
Gotowa wróciłam do pokoju. Wzięłam telefon i usiadłam koło Brooks'a. Odblokowałam telefon i zobaczyłam jedną nieodebraną wiadomość.
Od: Vicky
No to tu łap obiecane zdjątko Janoskians ❤
A co mi tam. Dam aż dwa ^.^
Zapewne wyglądałam jak jakaś idiotka, bo Luke zaczął mnie szturchać i machać przed oczami.
~*~*~
Wybaczcie za to, że jest do dupy, ale jestem chora :)
Zepsułam końcówkę...
Następnym razem postaram się poprawić.
Wrócę jutro. Fenks za dedyk. Nie mam za bardzo jak pisać. Wrócę. ☆
OdpowiedzUsuńMelloniasta:*
I głupia ja nie wróciła. Bez komentarza dobrze. Brak mi do siebie słów. No żałosna jestem. Kochana. Rozdział bombowy. Piękna perełka. Długi. Czytałam ze dwa razy. Jesteś super i nic nie zepsułaś. Jest idealnie. Aa! Wesołe miasteczko. Super. Kocham te klimaty! Wielki plus dla Cb.
UsuńSuper rozdział, oby tak dalej.
Weny.
Melloniasta:*
Nie zepsułaś końca ;* Hah, nagle takie OMG ja znam Janoskians i to blisko xddd Czekam z niecierpliwieniem na nexta <3 + zapraszam do mnie: http://stars-do-not-lie.blogspot.com
OdpowiedzUsuńA mi się wydaje, że i tak zepsułam ;P
UsuńMam nadzieję, że będziesz czytała :)