15 sierpnia 2015

Chapter III

- Rose, wstawaj - wyszeptał mi ktoś do ucha. Odwróciłam się do tej osoby. Otworzyłam oczy i zobaczyłam Jai'a.
- Cześć - powiedziałam wstając z łóżka - jak tu wszedłeś?
- Kochanie, masz pokój na parterze, okno było otwarte, więc to nie był żaden problem - odpowiedział rozkładając się na moim łóżku.
- A którą mamy godzinę? - zapytałam zaglądając do szafy.
- Gdzieś koło szóstej rano, a czemu się pytasz?
- Bo dzisiaj idę do szkoły.
- A ja myślałem, że nie chodzisz. Ja bym dzisiaj sobie odpuścił lekcje i bym cię oprowadził.
- Wybacz, że ci psuję plany, ale to muszę dzisiaj iść. A teraz wyjdź, bo chcę się przebrać.
- Z chęcią zostanę - zaczął ruszać śmiesznie brwiami, a ja wybuchnęłam śmiechem. Ten nagle rzucił się na mnie przez co wylądowaliśmy z hukiem na podłodze. W tym momencie drzwi się tworzyły, a w nich stało moje rodzeństwo. Zajebiście...
- Rosalie Emmo Green! Co to ma znaczyć?! - wybuchnął mój brat. My natychmiast wstaliśmy z podłogi i ja poprawiłam swoją piżamę, a on swoją beanie na głowie.
- Alex, Monica to jest Jai.
- A co on tu robi? - wycedził mój jakże przymiły  braciszek.
- Przyszedł sprawdzić jak się czuję... - powiedziałam po czym spuściłam głowę w dół.
- A to ten Jai cię wczoraj przyprowadził? Przepraszam za Alexa,on już taki jest - Dzięki Monica! Jestem ci winna wytłumaczenia. Siostra wyprowadziła Alexandra z pokoju. Szła tuż za nim. Wychodząc spojrzała na mnie. Ja wyszeptałam ciche dziękuję.
Gdy tamci opuścili mój pokój podeszłam do szafy wyjęłam zestaw i poszłam do łazienki. Ubrałam się w dany strój. Gdy miałam zakładać soczewkę do oka wpadła mi do zlewu. No lepiej być nie mogło! Otworzyłam pudełko z soczewkami. Pech chciał, że się skończyły. Nie zostało mi nic innego jak założyć okulary. Po wykonaniu reszty czynności wróciłam do pokoju. Brooks siedział na moim łóżku i grzebał coś w telefonie. Wchodząc do pomieszczenia zablokował komórkę i zaczął się na mnie gapić.
- Co tak się patrzysz? Jestem gdzieś brudna? - obejrzałam się i nic nie zauważyłam.
- Nie, wszystko jest w porządku. Tylko...
- Tylko co?
- Nosisz okulary?
- No tak, a czemu pytasz? - usiadłam koło niego.
- A wiesz, wczoraj nie miałaś.
- Soczewki mi się skończyły - mruknęłam po czym chwyciłam torbę z książkami - idziesz?
- Gdzie?
- Do szkoły. Oj no chodź - chwyciłam go za rękaw jego bluzy i pociągnęłam go do wyjścia. Z kuchni wzięłam śniadanie i poszliśmy do szkoły.

- Zaprowadzisz mnie do sekretariatu? - zapytałam go wchodząc do dość dużego, pomarańczowego budynku.
- Jasne, chodź - objął mnie ramieniem i zaczął prowadzić wzdłuż korytarzu. Nagle jakaś blondyna rzuciła się Jai'owi na szyję.
- Kochanie! Co to za jedna? - spojrzała się na mnie.
- Właśnie miałam o to samo zapytać - obie spojrzałyśmy na Jai'a  podejrzanym wzrokiem - aha, czyli co? Jestem kolejną twoją laską?! - na odchodne rzuciłam jeszcze ciche cześć. Postanowiłam na własną rękę poszukać sekretariatu. Szłam wzdłuż korytarza. Na samym jego końcu znajdowało się pomieszczenie którego szukałam. Lekko zapukałam. Odpowiedziało mi donośne proszę. Weszłam do środka, za biurkiem siedziała blondynka koło trzydziestki. Uśmiechała się do mnie.
- W czym mogę ci pomóc kochana? - zapytałam bardzo miłym tonem głosu. Odwzajemniłam jej uśmiech.
- Jestem nowa, chciałabym odebrać kluczyk od szafki i plan zajęć.
- Imię i nazwisko poproszę.
- Rosalie Green -odpowiedziałam, a kobieta zaczęła wbijać coś w komputerze. Po chwili w moje ręce trafiła kartka z zajęciami oraz kluczykami.
- Twoja szafka to szafka 249. Znajduje się ona na pierwszym piętrze.
- Dziękuję - wyszłam z pomieszczenia. Weszłam piętro wyżej i zaczęłam rozglądać się za moją szafką. Przy jednej znalazłam Luke'a.
- Cześć - powiedziałam, ten się odwrócił do mnie przodem.
- O, cześć Rose. Jak tam pierwszy dzień szkoły?
- Jakoś leci. Akurat szukam mojej szafki.
- Numer poproszę - zapytał grzebiąc coś w telefonie.
- 249.
- O, patrz! Znalazłem - powiedział spoglądając na mnie. Jak? Przecież on nawet nie wysunął nosa zza telefonu?
- Ty se jaja robisz?
- Nie, rozejrzyj się- moja szafka znajdowała obok szafki starszego z bliźniaków. Otworzyłam ją i włożyłam tam wszystkie książki. Wyjęłam tylko te od chemii.
- Luke, dlaczego taki dla mnie jesteś?
- Taki, to znaczy jaki? - schował telefon do kieszeni, założył ręce na klatce piersiowej i zaczął mi się przyglądać.
- Oschły, bo jestem z twoim bratem. To ci może przeszkadza?
- To nie o to chodzi... Porozmawiajmy później. Musimy iść na chemię - wyjął książki i poszedł ze mną pod salę chemiczną.
~*~*~
Cześć, nie rozpisuję się.
Rozdział krótki. Zjebałam po całości.
Prawdopodobnie następny będzie:
1) szybciej
2) dłuższy

2 komentarze:

  1. Bosz wrócę jutro. Ale rozdział extra.
    Melloniasta:*

    OdpowiedzUsuń
  2. Komentuje od nowszych rozdziałów xddd Ale byłam ciekawa więc najpierw przeczytałam teraz komentuje xdd
    Nie mogę uwierzyć, że Jai jest taki xddd Ale mega jestem ciekawa dlaczego Luke był dla niej taki xdd Ogólnie rozdział mega <3

    OdpowiedzUsuń

Dla Ciebie to tylko chwila,
Dla mnie motywacja do dalszego pisania.